Eli
- Czy ja mógłbym ją zarekomendować?
Z ostatnią wypowiedzianą sylabą pożałowałem tych słów. Wystarczyła jedna łzawa historia, abym złamał zasadę siedzenia cicho i nieangażowania się w los innych ludzi. Jedna zraniona kobieta i jeden mały człowiek rozwijający się pod jej sercem, a ja wpadłem w sidła własnej głupoty.
Zacząłbym zgrzytać zębami ze złości na samego siebie i na ten żałośnie ludzki odruch, gdybym nie czuł uparcie wwiercających się we mnie oczu Pana, który wydawał się śledzić nawet ruchy moich powiek podczas mrugnięć.
- Ty? - zdziwił się, ale odbicie tego zdziwienia zniknęło z jego twarzy tak szybko, jak się pojawiło. Kobieta była wpatrzona we mnie, pewnie nawet tego nie dostrzegła. Byłem ciekaw, czy byłaby równie zdziwiona, zobaczywszy coś ludzkiego na tej posągowej twarzy. - Z tego co pamiętam, nie byłeś moim klientem. Czemu miałaby mnie przekonać twoja rekomendacja? - Jego brew lekko się uniosła. - Uważasz, że ci ufam?