sobota, 13 stycznia 2018

Ogłoszenie... czy coś

Będzie krótko.

Nowy rozdział pojawi się za miesiąc.
Jak już pisałam w którymś komentarzu, mam dużo nauki w tym miesiącu i wolę nie skupiać się jednocześnie na niej i na pisaniu, bo obie rzeczy będą mieć gorsze efekty, niż wtedy gdy skupiłabym się na jednej. Dlatego do pisania wrócę w lutym, kiedy już nie będę mieć tyle na głowie i nie będę się stresować tym, czy ze wszystkim zdążę.

To tyle. Mam nadzieję, że nadal będziecie, kiedy wrócę i tym, którym zaczną się w tym czasie ferie, życzę dużo odpoczynku, no i noście czapki oraz szaliki, żebyście nie zachorowali jak ja.

Dobranoc!

PS. Czy śnieg zamierza w ogóle spaść w tym roku? Halo? Zamawiam śnieg.




wtorek, 9 stycznia 2018

Rozdział XIII - Wspomnienie

Loren

                Rudy kot przebiegł przez ulicę.

Niewolnik siedział obok z dłońmi spoczywającymi na kolanach, wpatrując się z zamyśleniem w deskę rozdzielczą i wszystkie zapalone na niej światełka. Nie niecierpliwił się ani nie pytał, dlaczego od trzech minut stoją pod kamienicą. Loren patrzył spod półprzymkniętych powiek w obraz rozpościerający się za przednią szybą, głównie skupiając się na grze cieni, jakie rzucały na chodnik ogołocone z liści konary wysokiego drzewa. Nie wyłączył silnika, bo lubił czuć i słyszeć jego pracę, miał wtedy wrażenie, jakby panował nad żywą istotą, a nie zwykłą maszyną, uruchamianą za pomocą zwykłego metalowego kluczyka.

Bolał go kark, a rozmasowanie palcami czającego się w mięśniach lekkiego napięcia nie pomogło, więc odchylił głowę w tył i czekał aż samo opadnie. Chciał być już w środku, wymyć się i położyć, ale nie chciało mu się wykonywać żadnego ruchu, więc trwał w bezruchu, analizując świeże jeszcze w jego pamięci wydarzenia.

                - Panie? – spytał niewolnik, ostrożnym głosem przecinając w końcu gęstniejącą ciszę. Palcami próbował odszukać jakąś nieistniejącą nitkę na rękawie płaszcza.