Eli
[trzy lata wcześniej]
Sięgnąłem
drżącymi palcami do pulsującego bólem miejsca w tyle głowy. Wyczułem we włosach
coś mokrego i ciepłego. Przycisnąłem je bardziej i syknąłem przez zęby, gdy
kolejna warstwa bólu eksplodowała, zamazując i tak już niezbyt wyraźny obraz
przed moimi oczami. Odsunąłem palce i spojrzałem na nie, mrużąc powieki i
usiłując skupić wzrok w jednym miejscu. Chwilę zajęło mi uzmysłowienie sobie,
że ciepła ciecz, którymi były pokryte opuszki moich palców, to krew. Jęknąłem z
paraliżującego bólu, towarzyszącego moim marnym próbom podniesienia się z
twardego, szorstkiego asfaltu. Wszystkie moje członki były ociężałe i czułem,
jakbym poruszał się w zwolnionym tempie, jak mucha, która utknęła w smole i z
każdą kolejną próbą oswobodzenia się, jeszcze bardziej zagłębiała się w gęstą
substancję.